Mieli się spotkać w parku, tam gdzie się wszystko zaczęło. To był kolejny rok bycia razem. On czekał już na "ich" ławce, ale ona się nie zjawiała. Leciały sekundy,minuty, godziny, a jej nigdzie nie było. Załamał się. Nie wiedział, dlaczego nie przyszła. Nie chciała już z nim być czy może zapomniała? Siedział tam jeszcze chwilę, potem wrócił do domu. Wtedy dostał telefon od jej mamy. Nie żyje. Pijany kierowca potrącił ją na przejściu dla pieszych tuż przy wejściu do parku. Nie mógł uwierzyć! Wpadł w szał, amok. Zniszczył wszystko co było przy nim: książki, krzesła, talerze, Na koniec się rozpłakał. -Dlaczego! Dlaczego!- krzyczał. Nie mógł w to uwierzyć. Następnego dnia był pogrzeb. Widział jej równocześnie delikatne jak i zmasakrowane ciało. Pocałował ją w zimny policzek. Łzy zalewały jego oczy, nie potrafił przestać płakać. Zaczął jęczeć, krzyczeć, że to nie możliwe, że ma się obudzić! Odciągali go od jej trumny. Musiał wyjść. cdn.
|