wracałam do domu, płatki białego śniegu, które ekspresowo spadały na moją twarz łaskotały mnie, słyszałam pisk śniegu, który wytwarzał się przez moje kozaki, oddychałam przez prawie zamarznięty nos, który w rzeczywistości na pewno był czerwoną bombą i zaciskałam gołe ręce, bez rękawiczek, bo zgubiłam je podobnie jak szarą codzienność. zastanawiałam się co tak bardzo dało mi do zrozumienia, że każda chwila stąpania po tej ziemi, od niedawna jest dla mnie nadzwyczajna, każda wibracja w kieszeni, uświadamia krótkie „ napisał” a usta układają się w szczery, szeroki uśmiech. / funny.love
|