I znów od początku.
Budzik 6.00 drze się na cały dom, jak zwykle ta sama melodia.
Ta sama co wczoraj, tydzień temu...
Za chwilę wyłącza go, aby nikt się nie obudził.
Kilkominutowa kąpiel, mycie zębów,
układanie włosów i w pośpiechu ubieranie się.
Nie, nie je śniadania.
Jak zwykle spóźniona musi biec do autobusu.
Kilka okropnych godzin w szkole,
chociaż...dzięki przyjaciołom nie jest tak źle.
Ostatnia lekcja, autobus do domu.
Wchodzi do domu, rzuca plecak.
Opowiada co w szkole, wpycha w siebie obiad.
I znów nazajutrz test, przed nią otwarta książka.
Kolejny raz uczy się na pamięc wszystkich regułek i definicji.
Wolny czas , robi z nim co chce.
Koniec, dzień się kończy, a ona przypomina sobie że
ma jeszcze kartkówkę z czegoś tam.
Nie, już nie da rady, przeczyta rano.
Idzie się myc, ogląda tv lub idzie się położyc.
Kilkadziesiąt sms'ów i zasypia.
Zazwyczaj nic jej się nie śni.
I znów ta cholerna codziennośc.
Nic poza rutyną.
|