a Jego spojrzenie, gdy stanęłam w drzwiach Jego domu z mąką i jajkami w ręku, pytając czy robimy niedzielne naleśniki - bezcenne. Jego zdziwienie i wzrok typu:' co Ty tu robisz, przecież powinnaś być w Warszawie!', i moje stwierdzenie: 'przyjechałam odwiedzić stare śmieci'. najcudowniejsze przytulenie mnie i podrzucenie chyba z milion razy do góry, i ta łezka w oku, którą próbował zamaskować. a przy odjeździe - kop na szczęście, i słowa:' przecież zawsze będziesz mieć we mnie brata'. dla takich chwil warto żyć.|| kissmyshoes
|