Miłość... W moim przypadku najpierw znajomy, potem kolega, dobry kolega w końcu przyjaciele coraz lepsi i lepsi. Następnie wręcz nierozłączalni jedna spójna część. Pierwszy dotyk pocałunek. Pierwsze kocham. Miłośc ogromna, gigantyczna. Potem robi sie coraz gorzej. Ja zaczynam walczyc o każdy gest o każde spojrzenie w oczy o każdy dotyk jego ciała i ust. Coraz mniej spotkań. Mniej sms. Zaczynamy sie oddalać. jednak nie dopuszczam do siebie tej myśli bo kocham go szalenie. Oddałabym wszystko za jakikolwiek gest. Nadal moja miłośc buzuje w jego kierunku. Jedno spotaknie które zrobiło mi gogantyczną nadzieje że to jednak tylko przejściowy nie fart, albo że mam obsesje. Aż to nagle dokładnie tydzień później sms:" Już mi w ogóle na tb nie zależy. Moja reakcja oczywiście płacz mega załamanie i niedowierzanie że najgorszy z moich koszmarów sie spełnił. Jednak wszystko okazuje sie prawdą. Niestety... Dziś jest 19 lutego. To stało sie 10 października. Nadal Cię kocham tak jak wtedy. / tristee
|