i uwielbiam te spontaniczne wypady na boisko. gdy każdy lata z łopatą byleby jakoś odśnieżyć miejsce do gry. gdy nie liczy się fakt, że gramy praktycznie na lodzie i każdy co pięć metrów się przewraca, że bramkarz zwija się z bólu gdy dostanie w krocze zamarzniętą piłką. nie liczy się kilkustopniowy mróz, liczy się to, że znów robimy coś co kochamy. / ziomalicaa
|