Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo go kocham. Był kimś więcej niż tylko kolegą, ale także dobrym przyjacielem. Nie wiedziałam jak bardzo ważną mi osobę mam obok siebie. Nie doceniałam go za to co mówił, lecz za to co czynił. Pomagał mi we wszystkich problemach. Był cząstką mnie. Lecz wszystko prysło, cała bajka się skończyła. Straciłam go. Poczułam ogromny ból, rozwalał mnie od środka. Kawałek po kawałku. Próbowali go reanimować, ale tak po prostu odszedł. Bez żadnego pożegnania, po prostu. Bóg mi go zabrał, bo sam go potrzebował. Był wyjątkowy, jedyny i niepowtarzalny.
|