Bo to nie jest tak, że w moim słowniku występuje wyłącznie słowo "kurwa". Po prostu od czasu Jego straty przychodzą momenty, gdy wszysko przelatuje mi przed oczami. To właśnie w tych chwilach sięgam do barku, lub do paczki fajek. To wtedy klnę ile wlezie i płaczę w ramię przyjaciela. To takich dni boję się cholernie, bo wiem dobrze, że w pewnym momencie nie dam sobie rady i zaćpam się na pobliskim przystanku. Bo był najważniejszy. Był tym człowiekiem, o którym śmiało mogłam powiedzieć "najlepszy", wziąć za rękę i z zamkniętymi oczami podążać Jego krokiem. Kochałam Go, cholernie. / kredkinabaterie4
|