Po północy.Otworzyłam cicho drzwi,mając nadzieję,że rodzice już dawno śpią.Światło na przedpokoju zaślepiło źrenice,kiedy zdejmowałam kurtkę.Sylwetka mamy pokazała się przed moimi oczami.Kiedy oczy przyzwyczaiły się już do światła,widziałam wyraźnie jej twarz i to spojrzenie,które przeszywało mnie od początku aż po koniec mojego ciała-Nie śpisz jeszcze?-wydukałam zaskoczona-Czekam na Ciebie,gdzie ty się dziewczyno włóczysz po nocach!Ty piłaś?-stwierdziła przybliżając się bliżej mnie-Daj spokój nic nie piłam-zerwałam się by iść do pokoju,kiedy łapiąc moją rękę uniemożliwiła mi to-Byłam u niego,po raz kolejny,widziałam jak po raz kolejny się stacza mamo-poluźniła uścisk dłoni,widząc jak do oczu napływają łzy-Nie krzycz,na prawdę nic nie piłam.Spędziłam trzy godziny przy otwartej wódce,przesiąknęłam jej zapachem,polewałam bez celu w puste kieliszki wódkę,ale myśl,że znów zaczął brać,spijała mój organizm bardziej niż najmocniejsze procenty.Przepraszam. /dajmitenbit
|