Rok 2012, szperam w dokumentach, w ręce wpada mi pismo z prokuratury dotyczące wypadku mojego ojca z 2003r. z ciekawości czytam. Nagle uświadamiam sobie, jak bardzo życie jest kruche, a ludzie beznadziejni, jak bardzo komplikują sobie życie, jak bardzo życie drugiego człowieka jest im obojętne, jak dużo mogli zrobić a jak mało zrobili. Jednak najbardziej dotknęło mnie zdanie: ' Śledztwo zostało umorzone.' Nosz w kurwe, ja się pytam, jakim cudem? Wiadomo, że życia nikt nie zwróci, wiadomo, że żadne pieniądze nie wypełnią pustki, wiadomo. Ale czy wiadomo, że bez żadnych konsekwencji podobne sytuacje nie będą miały miejsca, wiadomo, czy jeszcze ktoś nie zostawi swojej żony z trójką małych dzieci? Czy jeszcze ktoś całkowicie przypadkiem nie zniszczy życia swojej rodzinie przez taką nieodpowiedzialność pracodawcy? Pytam. Moje pytanie zostanie bez odpowiedzi, wiem.
|