Nie mam ochoty codziennie wstawać z łóżka. Nie widzę w tym sensu. Nie mam ochoty się uśmiechać i patrzeć spokojnie w przyszłość, bo i niby jak? On był moim przyjacielem. Był ze mną przez tyle lat. I nagle to wszystko się skończyło. Jak? Dlaczego? Co by się nie działo… ja byłam przy nim zawsze. Czy kogoś „kochał”, czy z kimś się kłócił. Czy chciał, czy nie chciał. Czy miał lepszy dzień, czy gorszy. Zawsze z nim byłam. Zawsze, bo był moim przyjacielem. Kocham go, ale to jest już mój problem. Chcę jego szczęścia, więc jeżeli po to, by on był szczęśliwy ja mam cierpieć to niech tak będzie. Zgadzam się na to. Tak musi być, on musi być szczęśliwy. Chcę, by był szczęśliwy./zpw
|