a teraz Ona zabiera mi nawet Jego. wiem, nie jest mój, przecież zawsze kogoś miał, nigdy dotąd mi to nie przeszkadzało, ale teraz. teraz naprawdę się o Niego martwię. traktuję Go jak własnego brata, jak kogoś, dla kogo jesteśmy w stanie wstać o trzeciej w nocy i pobiec z pomocą, mimo wszelkich trudności. ale dlaczego akurat Ona, tak strasznie się niepokoję, boję. czy nasze kontakty się zmienią, czy już nigdy nie będziemy niewinnie uśmiechać się do siebie? uświadomiłam sobie, że jest dla mnie bardzo ważny, nie jako mężczyzna - jako bratnia dusza.
|