Potrafię naprawdę wiele znieść, ale najgorsza jest ta bezsilność. Świadomość, że choćbym stanęła na głowie, to i tak niczego nie jestem w stanie zmienić. I właśnie to, nie tęsknota za Tobą, nie Twoja obojętność, tylko właśnie TO mnie powoli zabija... . Właśnie TO mnie torturuje i dręczy. A potem? Potem jest jeszcze gorzej, wtedy, kiedy nawiedzą mnie myśli i wspomnienia tamtych chwil. I już nic się nie liczy, i już nie chcę istnieć, oddychać, marzyć. Występuje jednak pewnego rodzaju sprzeczność, bo to wszystko nie pozwala mi zapomnieć. A może to nie jest sprzeczność. Może to po prostu kolejny trik losu, żeby mnie wykończyć? Nieważne. W każdym razie, jest antidotum. Choć tak blisko - dla mnie nie do zdobycia...
|