spontaniczne spotkania w środku letniej nocy..wymykanie sie przez okno i stres przed rodzicami,jednak mimo wszystko uczucie tesknoty wygrywało..byliśmy wstanie zrobić dla siebie wszystko..potrafiliśmy do rana przesiedzieć pod gwiezdzistym niebem gadając o wszystkim i o niczym,wiedząc o sobie wszystko mimo to poznając się dalej,na nowo.. widząc uśmiech,czujac swoja obecność, ciepło,dotyk, unosząc głowę wysoko ku górze szukajac w otchłani kosmosu tego odłamka meteorytu, który wg opowiadań babci, podobno spełnia życzenia..widziałam,nie jeden.. czas miał się zatrzymać ,mieliśmy trwać tak jak otulające nas wtedy szczęście miało nie odchodzić - każdy migoczący znak na niebie w myślach prosiłam o to samo,potem przekonałam się,że wierzenia babci okazały się być pustymi opowiadaniami..
|