Walentynki. Po szkole poszłam do domu po pieniądze. Potem do sklepu. Kupiłam piętnasto centymetrowego lizaka w kształcie serca z napisem : Kocham Cię. Szłam w stronę Jego bloku. Nie dzwoniłam do Niego już od ośmiu miesięcy, miałam nadzieję, że numeru nie zmienił. Serce biło jak oszalałe. '-Halo? - Cześć,nie przeszkadzam ? - Nie, co Ty. - Mógłbyś wyjść na chwilę pod blok. - Jasne.' Stał tam. Weszliśmy do klatki. Popatrzył na mnie. Zauważyłam Jego uśmiech. Nigdy nie widziałam Go tak ucieszonego. Szczerzył zęby tak słodko. Staliśmy tak dobrą minutę i tylko uśmiechaliśmy się niesamowicie. Wręczyłam mu lizak. Nie wiedział co powiedzieć. Pocałował mnie w policzek. Był niesamowicie podjarany. Powiedział,ze nigdy nie dostał niczego takiego i że dziękuje, to jest niesamowicie miłe, że nie zje go, tylko zachowa. Przytulił mnie mocno. Rozmawialiśmy. Powiedział :'Słodziak' i uśmiechnął się.Przytulił mnie jeszcze 2 razy, pocałowałam Go w policzek i wyszłam. Cudownie. Jest nadzieja - i to wielka.
|