Kryształowe krople spadały z moich niebieskich oczu. Zaznaczały swoją drogę, płynąc po różowych policzkach. Na rzęsach, też już osiadły maleńkie kropelki. Łzy-bo tak się nazywały, były piękne. Takie kryształowe, czyste i niepowtarzalne. Tak, trzeba im to przyznać, że były piękne. Jedyne w swoim rodzaju. I choć tak bardzo ich nie chciałam, to przynosiły ukojenie. Tak, właśnie te łzy pomagały i wiedziały wszystko.
|