Siedzieliśmy na stawach, zapytałam czego oczekuje, milczał, czułam że zaraz się popłaczę. Spojrzał na chodnik pokryty śniegiem, westchnął i niepewnie zaczął mówić, że mu na mnie zależy, że mnie kocha i nie chce mnie krzywdzić, że sam siebie krzywdzi i ja go nieświadomie krzywdzę. Ciągnął mówiąc, że życzy mi szczęścia z moim chłopakiem i że ma nadzieję, iż niedługo zaczniemy naszą przyjaźń od nowa. Popłakałam się, dodał tylko, że ma dla mnie walentynkę i że to koniec naszej znajomości. Że mu przykro i że nie ma do mnie o nic żalu. Przytulił mnie do siebie, szepcząc jaka jestem ważna i odszedł.. odszedł mój najlepszy przyjaciel.
|