Jak każdego dnia wierczorem miałam iść na najzwyklejszy w świecie spacer, z psem. Ale ten nie do końca był taki jak wszystkie inne .. ciemno, zimno, w oczach łzy, a w głowie? Sama nie wiem, chyba tolalna pustka, niechęć do świata, bezradność, żal. Krążyłam po parku z słuchawkami w uszach, było tak cholernie mroźno a ja nawet nie miałam ochoty wracać do cieplutkiego pokoju, do mojej bezludnej wyspy na, której zawsze odnajduję spokój. Łzy spływały mi po policzkach, serce waliło jak oszalałe, przez basy w słuchawkach nie słyszałam własnych myśli, może to i dobrze. Miałam tylko jedno pragnienie, czułam jak moje serce szepta gdzieś z środka - ' niech mnie coś jebnie, nie ważne czy samochód czy czołg, chcę zejść z tego pierdolonego świata, nie radzę sobie z życiem .. z samą soba' . / toksycznyrap
|