wracałam do domu paląc szluga, było już późno. nagle zatrzymała się koło mnie policja, zawołała żebym podeszła i jeden pies powiedział do mnie - no prosze. kogo my tu mamy. gdzie masz chłopaka ? - nie wiem. skąd moge wiedzieć, nie pilnuje go przecież. - po pierwsze to wyrzuć tego papierosa jak rozmawiasz z policją. a po drugie to chyba powinnaś go przypilnować bo w końcu podwinie mu się noga i już go szybko nie zobaczysz. - po pierwsze to jeszcze nie wypaliłam. a po drugie to nie podwinie mu się noga bo i nie ma z czym. - no widze że nauczył cie kłamać i oddzywać do policji. dobraliście się on nic nie mówi policji a ty go kryjesz. a może chociaż powiesz co ci się w warge stało. pobiłaś kogoś czy może twój jakże grzeczny chłopak cie bije ?. - nikt mnie nie bije. i nie pana interes co mi się stało i co robie. a teraz do widzenia. / odwróciłam się uśmiechając bo to właśnie przez Damiana miałam rozciętą wargę, ale nie dlatego że mnie uderzył, tylko dlatego że mnie ugryzł.
|