nie ma cię, a ja na przekór sobie ciągle gdzieś cię znajduję. pod poduszką własnych snów, na końcówkach włosów się do mnie uśmiechasz i łaskoczesz w policzek. wędrujesz wolno po mojej szyi i zakradasz się do ucha. na puszkach palców widzę kolor twoich oczu, a bladość twych ust całuje mnie w czoło.
|