Wbiegłam do Twojego pokoju. W nerwach próbowałam wyrwać strzykawkę. Patrzyłam na Ciebie, Ty na mnie. Twoje oczy, były jakby nie Twoje, bure, bez koloru, pozbawione życia i uczucia. Upadłam na kolana ze łzami w oczach krzycząc, że masz przestać, ,że nie możesz, że Cię nienawidze za to co robisz ze sobą, że nie chcę znaąć tej osoby na ktorą patrzę. Krzyczałam do prawdziwego Ciebie błagając by wrócił. Dotknęłam Twojej zimnej jak lód dłoni, chcąc jakoś do Ciebie dotrzeć. Czułam, że Cię stracę, że znikasz z horyzontu, ze świata, naszego wymarzonego - nigdy nie chciałam kazać Ci wybierać, ale nie dajesz mi wyboru - czułam jak gwałtownie wyrwałeś swoją dłoń z mojego uścisku. Moje szczypiące od słonych łez policzki zrobiły się czerwone ze złości - albo ja, albo one - krzyknęłam wskazując palcem na pustą strzykawkę. Nie powiedziałeś nic, cicho spuściłeś głowę. Zrozumiałam - w Twoim nowym świecie jest tylko miejsce dla Ciebie i Twojego uzależnienia którym ja już nie jestem.
|