Nigdy nie chciałam Ci tego pokazać. Przysięgłeś mi kiedyś, że zawsze, mimo wszystko będziesz przy mnie. Bez względu na wszystko. Przysięgłeś mi, że nieważne, co będzie się działo, zawsze będziesz moim przyjacielem, że nigdy nie zostawisz mnie samej, sobie. Miałeś być mimo i pomimo. To się nie miało zepsuć przez kogoś, kto postanowił wydać nas pewnej osobie. To jest jak jakiś chory horror. Jak mam żyć teraz z myślą, że już nigdy nie będę miała okazji popatrzeć w te oczy, patrzące z jakąś dziwną czułością w moją stronę? Do kogo będę się miała przytulić, gdy będzie mi źle? Komu podziękować za to, że jest? Jakie jest moje marzenie na dziś i na bardzo odległy w przyszłość czas?/zpw
|