Czułam się jakbym była uwięziona w jednym z tych przerażających koszmarów, w których myśli się tylko o tym, że trzeba biec, biec ile sił w nogach, ale te nie chcą nieść dość szybko. Zdawało mi się, że przepycham się przez obojętny tłum w coraz wolniejszym tempie, a tymczasem prędkość, z jaką przesuwały się wskazówki zegara ma wieży, wcale przecież nie malała. Nie zważając na moją rozpacz, zbliżały się do nieubłaganego punktu, którego osiągnięcie miało oznaczać koniec wszystkiego. | Księżyc w Nowiu ♥ |
|