Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Nie byłeś trzeźwy, ale mówiłeś, że już tego dnia postawiłeś sobie cel : zdobycie mnie. Zaczęło się normalnie tak jak zazwyczaj zaczynają się miłosne wątki. Dużo pisaliśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy na poważniejsze tematy. Potem próbowałeś złapać mnie na ulicy i odprowadzić do domu, by skraść mi tych kilka chwil i spojrzeć w moje oczy. Pamiętam szczególnie jeden dzień. Dzień w którym wszystko się narodziło, wraz z pocałunkiem skradłeś mi serce darując w pakiecie swoje. Nie chcieliśmy zbyt wcześnie się zobowiązywać, by nie zakończyć tego równie wcześnie. Spotykaliśmy się było pięknie. Twój dotyk, twoje usta - wszystko dawało mi tak wielki powód do uśmiechu. Następnie wdarły się małe komplikacje zapoczątkowujące wielki chaos i brak zrozumienia. Nie wiedziałam czego tak na prawdę chcę, nie byłam w stanie w pełni zaufać twemu sercu i nadal nie potrafię. Nie wiem jak z tego wybrnąć, a tobie po prostu dziękuję, że mimo wszystko ty nadal jesteś . | s.b
|