Mogłam siedzieć w legginsach, luźnej koszulce i śpiewając sobie
jakąś piosenkę patrzeć w laptop. Byłam wesoła, szczęśliwa,
zadowolona tak z niczego. Uśmiech samoistnie pojawiał się na twarzy.
Wystarczyło, że w tym czasie pisałam z nim na gg, lub po prostu
- gadaliśmy przez telefon. W ciele dreszcze, na twarzy śmiech.
Tyle wystaczyło, żeby dzień można było zaliczyć do udanych.
Bez niego jest podobnie. Tyle że BEZ NIEGO.
|