I.
Popołudnie . Zmęczona długim tygodniem postanowiłam się udać na parę chwil na krótki spoczynek do łóżka jakim miał być mój sen . Zmęczenie szybko dało o sobie znać. Nie minęło wiele czasu, jak już zdążyłam zasnąć. Niedługo po tym, jak moje ciało bezwładnie opadło na łóżko, przykryte ciepłym kocykiem i wtulone się w poduszki, myśli zaczęły krążyć, a ja zapadałam w coraz to głębszy sen. Nic nie było w stanie mnie z niego zbudzić. Zaczęłam mieć jakieś wizje. Początkowo wszystko było dla mnie dziwne, niewyraźne, lecz im dalej zagłębiałam się w śnie tym bardziej wszystko zaczęło być jasne. Każdy szczegół pamiętam, jakby to działo się właśnie w tej chwili. Było pełno ludzi, kościół był przybrany pięknymi białymi kwiatami. W ławkach mnóstwo gości, lecz najbliżej siedzące osoby były mi doskonale znane. Rozpoznałam w nich swojego brata Mańka, jego narzeczoną z córeczkami trzymanymi na rączkach.
|