Spoglądam na to zdjęcie, oglądam je z każdej strony. Widzę siebie. Czuję wewnętrzną pustkę, wiedząc, że nie jestem już tą osobą, jaką byłam wtedy. Nie znająca bólu ani szczęścia, lecz odczuwająca coś na kształt tego drugiego. Żyjąca chwilą. Chciałabym mieć jeszcze takie szczęście w oczach, a właściwie obok siebie. Chciałabym się tak uśmiechać. Czuć czystą esencję szczęścia, bez cierpienia. Widzę jego. I zdaję sobie sprawę, że on jest dokładnie taki sam. Mimo że jeszcze piękniejszy. Ale to on, w każdym calu. Identyczny.
|