a kiedy zostałam " wyrwana " wręcz do odpowiedzi - stanęłam obok biurka. Padło pytanie : " może przypomnisz klasie czego to ja Cię nauczyłam " . Po chwili odpowiedziałam : " nauczyła mnie pani wszystkiego, zaczynając od pisania i czytania a kończąc na rozwiązywaniu trudnych równań z fizyki, chemii czy matematyki. Jedno mnie tylko boli, nie nauczyła mnie Pani jak żyć, bo nauczyciele są po to aby uczyli, prawda ? Czemu nikt nie nauczył nas, żeby do nikogo się nie przywiązywać, czemu nie nauczyliście nas jak radzić sobie z bólem po stracie kogoś, czemu nie nauczyliście nas tego, że ludzie czasami odchodzą, z powodem lub bez, nie nauczyliście nas też tego jak ich zatrzymywać. To jest prawdziwe ŻYCIE, nie jakieś ułamki, zdania podrzędne czy dynamiki Newtona. Tego powinni uczyć w szkołach, uczyć jak radzić z sobie jednym, jedynym i największym wyzwaniem zwanym " życiem " ... " nauczycielka była tak wzruszona tą przemową iż bez głębszych pytań wystawiła mi ocenę " 6 " .
|