wtedy, to nie było tak, że straciłam tylko jego. nie chodziło mi o pocałunki, o sms, o czułe słowa. nawet nie o obecność, czy głos. straciłam coś jeszcze, przede wszystkim coś z samej siebie. straciłam uśmiech, spokój, blask w oczach. straciłam chęć by wstać, by iść, by w ogóle żyć. było mi tak cholernie wszystko jedno, co się ze mną stanie.
|