Płaczę, bo boli. A może dlatego ,że nie mogę wytrzymać? Nie wiem. Coś we mnie, rozrywa się, budząc przy tym ból, ból którego jest niewyobrażalnie wiele, rozprzestrzenia się, jest go coraz więcej, nie umiem sobie z nim poradzić, coś łamię się. Ciągle się łamie, kruszy, pęka. Jakby zabito duszę.
|