Usiadłam na ławce na jakimś pierdolonym wzgórzu, kiedy Ty siedziałeś z nią w jakiejś knajpie. Za każdym razem kiedy ją przytulałeś, całowałeś , obejmowałeś , czułam ucisk w sercu, płakałam, zwijałam się z bólu, po chwili przestawało boleć, nie płakałam, i znowu. I tak w kółko. Kolejnego ataku nie wytrzymałam, wzięłam tą pierdoloną pigułkę , zapiłam wódką . Poczułam się jak w raju, zapomniałam o wszystkim, o Tobie, o niej, o tym ,że pewnie teraz sie przytulacie, było cudownie. Wsadziłam słuchawki do uszu , stanęłam na ławce, puściłam ulubioną piosenkę i zaczęłam się śmiać . Śmiać tak głośno ,żebyś to usłyszał w tej pierdolonej knajpie. Żebyś usłyszał ,że potrafię się nadal śmiać i ,że daje radę, na pigułach i alkoholu, ale rade daje. / beer-o
|