[cz.2]Chciała krzyknąć ale nie mogła nawet szeptać, coraz to bardziej nerwowo zaciskała pięśćmi krańce spodni. Robiło się jej słabo, powoli traciła kontakt z rzeczywistością. Rękoma szukała czegoś za plecami, chcąc uderzyć go, a w tym momencie nawet zabić. Po głowie biło się pytanie ' co teraz ? Co robić ' . Cała drżała, prosiła w myślach Boga, by dał jej siłę, by pomógł przezwyciężyć paraliżujący ją strach. Nie pomógł. Ale chyba go wysłał, bo wpadł tam jak strzała, odpychając go jedynm, pewnym ruchem ręki i przytulając ją do siebie z całej siły. - Nie pozwolę mu Cię więcej skrzywdzić, ten skurwiel się do Ciebie już nigdy nie zbliży, obiecuję ... - Szeptał jej na ucho głaszcząc po włosach. Znowu poczuła się bezpiecznie, znowu mogła odetchnąć pełną piersią.
|