Zapytał mnie czym jest życie. Odpowiedziałam że życie to jakby wyścig, tylko że kto będzie ostatni ten straci wszystko i z taką różnicą że nigdy nie wiesz gdzie jest meta w tym wielkim wyścigu więc nigdy, nawet na chwilę nie możesz się poddawać. - w tej chwili oczy zaszły mi łzami, przypomniały mi się chwile z tamtego lata, byłam na siebie wściekła o to że odpuściłam w takim momencie, że przeze mnie Go tu nie ma, bo co? Bo nie miałam już siły na walkę o nas? Kurwa mogłam coś zrobić, i choć wszyscy mi wpierają że to nie moja wina, to ja i tak wiem swoje. Jestem słaba. Cholernie słaba i głupia i żałuję. Gdy ocknęłam się z zadumy poczułam że poliki mam mokre od łez, stoję na środku korytarza szkolnego, a obok mnie mój przyjaciel, przytulił mnie i powiedział że jakoś się to wszystko ułoży- pierwszy raz naprawdę uwierzyłam w te słowa. /najebanatymbarkiem
|