Wracałam z rodzicami ze spaceru, była + 17 stopni, wiatr lekko powiewał, idealna pogoda na spacer. Z tego też powodu było dużo ludzi. Nagle wśród tego tłumy zobaczyłam znajomą sylwetkę. Szedł jak gdyby nigdy nic, mierząc wszystkich od stóp do głów, w tym również mnie. Przeszedł omijając moją osobę bez słowa. Tak jakby nie pamiętał, że jeszcze pół roku temu mówił, że kocha, że potrzebuje, że po tym wszystkim co przez niego przeszłam nie stać go na zwyczajne "cześć"?. Nie potrafię tego zrozumieć, i chyba nie zrozumiem ;x . // mei .
|