Leżę w łóżku, nie przejmuję się rozczochranymi włosami i późną godziną na zegarku. Przyglądam się jednej ścianie, potem drugiej tak na przemian. Do mojego nosa wdziera się zapach obiadu, który moja mama gotuje od rana z nadzieją, że zaraz wstanę i najem się do syta. Nie, mamo, nie wstanę, on swoim odejściem zabił wszystkie chęci do życia.
|