Napisała mu o tym. Napisała tylko dlatego, że bardzo chciałam go w tym momencie zobaczyć. Skuliła się na łóżku, w ręku ściskając telefon. Czekała na odpowiedź. Nie nadeszła… Nawet się jej nie spodziewała, ale jakaś najmniejsza cząstka jej miała jeszcze nadzieję, bo przecież obiecał. Obiecał, że gdy tylko się dowie, przyjedziesz do niej i zrobi to samo na jej czach.
Po godzinie usłyszała domofon. Nie chciało jej się wstać z łóżka, lecz dźwięk się na silał co raz bardziej. Ktoś koniecznie chciał się dostać do mieszkania. Z zapłakanymi oczami, rozmazanym makijażem i jeszcze krwawiącymi ranami na rękach i nogach, wstała. Odruchowo nacisnęła guzik i otworzyła drzwi. Ujrzała w nich jego. Był zmęczony, włosy miał rozwiane, oddech nierównomierny. Wszedł bez jakiegokolwiek słowa. Zrzucił z siebie płaszcz, złapał ją za rękę i pociągnął w stronę jej pokoju. Usiedli na łóżku. Otworzył komórkę i już miał zamiar wyciągnąć żyletkę, kiedy ona przemówiła. Poprosiła, aby wysłuchał jej do końca [cz.1]
|