cz.II: Nadeszła kolejna fala, wybuchnęła płaczem i uciekła do łazienki. Nie zauważyłam, żeby stamtąd wyszła. Robi się coraz chłodniej. Moja sukienka nie daje wiele ciepła. Ten facet ze sklepiku na dole przyniósł mi kawę, powiedział tylko, że taka piękna kobieta nie może tutaj zamarznąć na śmierć i jakby cos się działo to jest do dyspozycji. Nie wziął pod uwagę tego, że ja nie potrzebuje jego pomocy. Srebrne szpilki zaczynają obcierać mi stopy, to nic – przetrwam. W powietrzu coraz bardziej daje się czuć zapach krwi, słodko kwaśny odór podrażnia mój zmysł powonienia, mam ochotę zwymiotować, nie jestem przyzwyczajona do takich „cudownych” organicznych perfum. Zbliża się świt, ile razy ochroniarz próbował mnie wyprosić. Przestałam liczyć przy czterdziestym. Nie ma tak łatwo, zostanę tu i poczekam.
|