Kolejny weekend gdy w pośpiechu biorę prysznic i ogarniam się jako tako. Znów co chwile przychodzi sms, czy gdzie co jak i na którą. Szybko pakuję do torby portfel, klucze i słuchawki. W jednej ręce trzymam litrową butelkę Sobieskiego, a w drugiej placek, który w ostatniej chwili okazał się zakalcem. Jeszcze ostatni gryz tosta i lecę opijać kolejną sobotę z moim najukochańszym gronem. /improwizacyjna
|