Poderwała się do pozycji siedzącej i rozejrzała rozpaczliwie. "To tylko kolejny głupi sen..." pomyślała i z powrotem ułożyła głowę na poduszce. W pokoju panował półmrok. Na łóżko wskoczył mały, czarny kotek, z białą łatką na oku. Wtulił się w jej brzuch i zaczął cicho mruczeć. Przesunęła dłonią po jego grzbiecie. Do jej pokoju nikt nie wszedł, okna były pozasłaniane, panował bałagan. Czyli sobota, pomyślała znów. Odetchnęła słabo i zamknęła ciężkie powieki na nowo. Przed oczami pojawiła się znów ona. Nie cierpiała, a za razem kochała sny o niej. Zacisnęła szczęki, a spod przymkniętych powiek wycisnęły się łzy. Zacisnęła dłoń w pięść, tym samym wbijając długie paznokcie w swoją dłoń. Po chwili po jej dłoni ciekła strużka krwi. Zignorowała to. Przewróciła się na drugi bok, tuląc kotka do piersi. Ten ułożył się na nowo i miauknął.
- Jedyna żyjące istota w tym pokoju- powiedziała do Siebie.
/ ~ jak bez sensownie piszę tutaj nadal. eh~
|