Siedziała na ławce z przyjaciółką. Paliła już kolejną fajkę, była nachlana jakby jej kazali stanąć na nogach nie dała by rady. On szedł z kumplami . Przeszedł tak obojętnie, taki chłodny. Był już daleko kiedy odwrócił się podbiegł do niej i powiedział –Będzie dobrze. Odprowadzę cię do domu.- Popatrzyła się na niego oczy miała zalane łzami – Naprawdę? wiesz nie wierze ci. Odpierdol się. – syknęła po czym dała mu w twarz i upadła na ziemie. / truskaffkoffa
|