Był wieczór. Szłam juz trochę przymulona przez centrum miasta, potrzebowałam na działkę. - Ej wy! Krzyknęłam do kilku gości idących parę metrów przedemną. - Macie może kilka groszy, potrzebuje na działkę... Wtedy zza nich wyszełeś Ty - Co Ty tu robisz? Jaka działka? Jak to... - Co ja tu robię ? Zatapiam swoje smutki... - Jaka działka ?! Ufałem Ci ! Jak mogłaś znów upaść na dno !? - Ja upadłam na dno?! Ale to Ty na nie mnie ściągnąłeś dupku ! Stanąłeś wtedy jak wryty, a ja ze łzami w oczach poszłam przed siebie.
|