To nie tak, że jest mi źle gdy jestem sama a wokół otacza mnie ciemność i dźwięk muzyki. To mój azyl, prywatny świat w którym jestem bezpieczna. Może nie do końca szczęśliwa, ale bezpieczna. Już dawno straciłam wiarę w ludzi. Brzydzą mnie twarze które spotykam, ten fałsz bijący od nich na kilometr... Mogę być uznana za wyjątkowo aspołeczną ale rzygam już tym całym popieprzonym społeczeństwem. Wystarczy mi muzyka, która przemawia do mnie bardziej niż niejeden pseudopsycholog. Daje mi siłę i możliwość utożsamienia się z sobą w wyjątkowy, nad wyraz głęboki sposób, którego nie da się ująć słowami.
|