Byłam pewna dwóch rzeczy dzisiejszego wieczora: nie idę jutro do szkoły i chyba zaczynam staczać się na dno. Histeria ogarnęła mój umysł. Mama połknęła wymówkę o bólu głowy, a ja z całą miską papki czekoladowo bananowej usiadłam na oknie i gapiłam się w gwiazdy, które przysłoniły chmury. Paranoja. Wróciły wszystkie smutki, skrywane uczucia, dosłownie wszystko. Był taki normalny a okazał się plastikową lalką. O co mu chodziło? Kolejna zabawka rzucona w kąt? Nie chciałam płakać ale łzy same cisnęły mi się do oczu. Dlaczego jestem taka naiwna, taka głupia? Zadawałam sobie to pytanie przez tydzień, może dwa. Zamknięta na klucz w swoim pokoju zajadałam smutki. Nie widziałam innego wyjścia./ fragment starego opowiadania ; )
|