Zadzwonił do mnie naćpany w środku nocy. "Patrycja, proszę przyjedź, wybacz. Naprawdę przepraszam, nie chciałem, nie wiem gdzie jestem." - tylko tyle udało mi się zrozumieć z całego monologu. Wstałam nie patrząc na zegarek, zarzuciłam na plecy kurtkę i wyszłam. Wiedziałam, że każda minuta zwłoki ujmuje Mu życia. Mimo później pory znalazłam ziomka, w jednej z melin, z butelką wódki. "Dawaj kluczyki, Cin, On znowu..", nie musiałam mówić nic więcej. Dał mi swój szalik i po pijaku wsiadając od strony kierowcy tłumaczył, że tak będzie bezpieczniej, że jestem roztrzęsiona. Znaleźliśmy Go po kilkunastu minutach, nieopodal parku. Zawożąc do szpitala zastanawiałam się dlaczego mi to zrobił. Przecież od zawsze nazywał mnie swoją siostrą. Może zbyt często mu przebaczałam, zbyt często mówiłam "Nic nie szkodzi, damy sobie radę".. / kredkinabaterie4
|