Chodź, proszę. Zaciśnij na moich rozdygotanym dłoniach swoje. Weź mnie bez słowa w ramiona i kołysz póki nie zamknę wystraszonych oczu, zaszklonych łzami. Szepcz coś, chociażby o tym co jadłeś wczoraj na śniadanie, czy o ślubie dalekiej ciotki. Bądź.
|