Siedzieli oboje w ciemnym pomieszczeniu. Emocje po kolejnej kłótni zaczęły powoli opadać. Ona siedziała na parapecie w za dużej bluzie naciągniętej na nogi, a on stał trochę dalej. Oboje patrzyli na rozgwieżdżone niebo. -Myślisz, że kiedyś się tam spotkamy? - Zapytała nagle. -Tam, to znaczy gdzie? - Zaczął niepewnie się do niej zbliżać. -No tam u góry. Po śmierci. - Odpowiedziała. -Jeżeli ty się tam dostaniesz, to chyba tylko po znajomości, kochanie. - Uśmiechnął się. -A dlaczego pytasz? - Odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała w oczy. On szybko pocałował ją w czoło przez co mimowolnie na jej twarzy pojawił się uśmiech. -Bo jeżeli tu nam nie wychodzi, to może akurat tam wyjdzie. - Objął ją. Milczał. Nie potrafił jej odpowiedzieć.
|