Zadzwonił do niej,żeby powiedzieć o wypadku.Odebrała z uśmiechem na twarzy niczego nieświadoma.
Z tym samym uśmiechem wykrzyczała:*hej! kochanie!*
a on cicho, ledwo mówiąc oznajmił,że chce jej coś powiedzieć, ale prosi by się nie denerwowała.
Zatrzęsły się jej ręce.*Co się stało? Skarbie nic ci nie jest!?*
Była zdenerwowana.Wyczuł to.Bał się jej reakcji.Nie chciał by płakała.Powiedział tylko krótkie:
*Kocham Cię* a ona pewna, że to jeden z jego żartów, obrażona rzuciła słuchawką.
Na do widzenia dodała tylko:
*Jesteś podły! Kiedyś naprawdę Ci się coś stanie, a ja nie uwierzę!*.
Ona siedziała z telefonem w ręku pewna, że zaraz znów zadzwoni i przeprosi,a on leżał na ulicy, płakał i krwawił. Nie chciał by się martwiła. Wolał by była obrażona, ale nieświadoma..
|