stała oparta o ścianę na starym, wpatrzona gdzieś daleko, daleko w przestrzeń. Wyciągnęła się, schudła. Była idealna.. dążyłą do tej perfekcji dłuugi czas. Wysoka, niemal, że wychudzona, śliczna na buźi..stała uśmiechnięta i patrzyła gdzieś daleko. Świat Jej wirował przed oczami, widziała różne dziwne rzeczy razem ze znajomymi, tak byli naćpani. Nagle wszytsko się zatrzymało. Szedł On, jakiś taki smutny, nieszczęśliwy za rękę z jakąś inną. Po policzku pociekła Jej jedna łza, która wywołała u Niego przerażająco szczery uśmiech, puścił tamtą dziewczynę, podszedł do byłej i zaczął coś mówić, Ona zaćpana, szczęliwa namiętnie Go pocałowała, dała w twarz i opwiedzieła cicho do ucha "spierdalaj" gładząc Go po policzku..został już sam.
|