Wiem, że często jestem najebana, naćpana, albo nieobecna. Potrafię zniszczyć wszystkich, na których mi zależy. Z obojętnością patrzę na to, kiedy inni kierują w moją stronę obelgi, nauczyłam się żyć z wrogami. Wolę odmruczeć "spierdalaj", niż wdawać się w dyskusje waląc ripostami spoczywającymi gdzieś tam, w głowie. Udaje, że nie potrafię przyłożyć, choć tak często zabierają mnie na ustawki kumple, z osiedla. Mam podejrzanych ludzi, w wielu miastach. Nie wiem dlaczego nie chwalę się tym nikomu, przecież uchodziłabym za największą szychę w szkole. Chyba wolę, kiedy nazywają mnie "szmatą" nie wiedząc nawet ile ludzi za mną stoi, ile gramów marychy mam za sobą, ile sińców i wypitych litrów wódki towarzyszy moim melanżom. Pozostaje mi tylko śmiać się z sytuacji, w których niunie mijając mnie z bandą wysokich przystojniaków na ulicy wlepiają gały w moje nowe glany. Wiesz, teraz jest ta kwestia, kiedy mi zazdrościsz. / kredkinabaterie4
|