często pytałeś za co Cię kocham, milczałam.
nadszedł czas byś usłyszał prawdę, teraz
gdy odchodzisz powiem wszystko jak przed
Bogiem, bez cienia zawahania,
kocham Cię za to, że gdy uśmiech Twój widzę
to i moje usta gną się w ten specyficzny półksiężyc,
kocham Cię za to, że jesteś, a właściwie byłeś,
kocham Cię za to, że nadal Twoje szczęście
jest moim, a Twoje łzy wylewają się z moich oczu,
kocham Cię za to, że czułam się przy Tobie
niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju,
kocham Cię za to, że Ty kochałeś mnie,
kocham Cię za to, że akceptowałeś moje słabości,
kocham Cię za to, że drżałam z przyjemności
czując Twój dotyk na moim ciele,
i wiesz? nie mówiłam Ci tego tylko ze strachu,
strachu przed tym, że ta świadomość dobierze
Ci się do du*py i staniesz się zarozumiałym
draniem, który uważa, że może mieć każdą,
bo skoro działa tak na jedną naiwną, to reszta
to nie problem.a teraz z czystym sumienie mówię Ci - żegnaj
|